wtorek, 19 listopada 2013

Naukowcy radzą: wypędź dziecko na dwór, bo oślepnie

Coraz więcej dzieci ma wadę wzroku. Nie chodzi tylko o to, że trzeba nosić okulary. Jeśli wada wzroku pojawia się u kilkuletnich dzieci, to nawet gdy jest ona niewielka (tzw. niska miopia do -3,0 dioptrii), grozi tym, że w dorosłym wieku stanie się poważnym problemem. Wysoka krótkowzroczność (od -7 dioptrii w górę) stwarza ryzyko odwarstwienia się siatkówki, jaskry, rozwoju wczesnej zaćmy i w konsekwencji ślepoty.

Dramatycznie brzmią doniesienia z Azji. Na Tajwanie procent siedmiolatków, którzy cierpią na krótkowzroczność, wzrósł z niecałych 6 proc. w roku 1983 do 21 proc. w 2000 r. W wieku 15 lat już 80 proc. nastolatków nosi tam okulary. W USA jest tylko nieco lepiej. W latach 70. na miopię cierpiało 25 proc. ludzi, w 2009 roku - już 40 proc. W Polsce co trzeci, czwarty absolwent szkoły średniej jest dotknięty tą wadą.

Krótkowzroczność jest dziedziczna. Jeśli któreś z rodziców ma tę wadę wzroku, istnieje duże ryzyko, że i my będziemy ją mieli. Jednak pogarszanie się wzroku coraz większej liczby dzieci na całym świecie każe podejrzewać, że niemałą rolę odgrywa także środowisko, w jakim dorastają. Wiadomo, że czynnikami ryzyka są: częste czytanie, udział w sportach, oglądanie telewizji, niedożywienie, depresja. Jednak naukowcy twierdzą, że ich wpływ mimo wszystko wydaje się zbyt mały, by wywołać tak duży epidemiologiczny efekt.


Zatem, od czego dzieciom psuje się wzrok?

Od zbyt małej ilości czasu spędzanej na świeżym powietrzu - podejrzewają teraz badacze. W Australii - jak wynika z badań prof. Kathryn Rose, okulistki z uniwersytetu w Sydney - odsetek kilkuletnich dzieci z krótkowzrocznością wynosi ledwie 3 proc., ale maluchy na otwartej przestrzeni spędzają średnio prawie 14 godz. tygodniowo. W Singapurze zaś w ciągu tygodnia wychodzą na dwór tylko na... 3 godz.

Uczona podejrzewa, że to skutek różnic kulturowych w podejściu do edukacji. Azjaci wcześnie zasadzają dzieci do nauki pisania i czytania, zanim jeszcze pójdą do szkoły, co oczywiście skraca ich czas biegania po podwórku. W rezultacie zamiast bawić się w ogródku, siedzą przed biurkiem. Tymczasem australijskie kilkulatki, zanim osiągną wiek szkolny, idą do przedszkola, gdzie kładzie się nacisk na rozwój społeczny i ruchowy dziecka.

Z badań Brytyjczyków z uniwersytetu w Cambridge (Wielka Brytania) wynika, że każda godzina spędzona na zewnątrz w ciągu tygodnia zmniejsza ryzyko rozwoju krótkowzroczności u dziecka o 2 proc. I tylko nie do końca wiadomo, dlaczego tak się dzieje.

Jedna z hipotez zakłada, że na otwartej przestrzeni dzieci częściej koncentrują wzrok na odległych obiektach. W domu zaś zasięg widzenia ograniczają cztery ściany, wzrok skupia się na podsuniętej pod nos książce, ekranie, zabawce.

Przebywanie pod dachem, co dziś wydaje nam się normalne, nie jest wcale dla człowieka naturalne. Setki tysięcy lat rozwijaliśmy się na otwartej przestrzeni. Jeśli dzieci rzeczywiście tracą wzrok od wlepiania oczu w bliskie przedmioty, np. książki, to stajemy przed dylematem trudnym do rozwiązania. Jak prowadzić edukację szkolną, jak uczyć czytania i pisania?


Źródło: http://goo.gl/02wOfY


3 komentarze:

  1. Zajmuję sie terapią widzenia od 1986 roku.
    przyczyną krótkowzroczności u dzieci nie jest genetyczna wada lecz przyzwyczajenia przyjete od rodziców i wpływ środowiska. Jesli rodzic spedza wiekszosc czasu przy telewizorze i ksiazkach w zamknietej przestrzeni to dziecko przyjmuje podobne nawyki i nabiera sie podobnych wad. Oko ma patrzec w dal na male poruszajace sie przedmioty tak jak od lat patrywal sie czlowiek by zapewnic bezpieczenstwo przy nadciągających zagrozeniach.
    Jesli brak ruchu na swiezym powietrzu i ogladania dalekich przedmiotów lub zjawisk staje sie standardem dziecka nie ma co sie dziwic ze miesnie okoruchowe sa niedorozwiniete - niedotrenowane.

    Oko by widziec dobrze na duze odleglosci wchodzi w mikrowibracje tak by podstawiac promieniu swiatla coraz to nowe komurki siatkowki - to zabezpiecza ciaglosc widzenia. Mikrowibrazja lub mikrodrgania miesni oka sa mozliwe tylko wtedy gdy jestesmy odprezeni. Im wiekszy stres tym wieksze skoki promienia po siatkowce oka - wiec tracimy ostre widzenie. Przy patrzeniu do blizy miesnie oka napinaja sie i szybciej sie mecza.
    W niektorych szkolach swiadomi nauczyciele wprowadzili w godzinach lekcyjnych reset dla wzroku: dzieci na kazdej lekcji patrza w dal przez okno czesto mrugajac i bladzac oczami. WYnik - redukcja ilosci krótkowidzów.

    Kolejnym czynnikiem jest fizyczna pasywnosc.
    Wszystkie miesnie w organizmie czlowieka skorelowane ze soba i brak wysilku i zmeczenia w dziecinstwie przy bieganiu, grach i uprawianiu sportów wysilkowych oslabia rowniez rozwoj umiejetnosci oka adoptować sie do ostrego widzenia w roznych odleglosciach - akomodacja.

    Proste treningi i zmiana nawykow wzrokowych moga w krotkim czasie zredukowac wady wzroku lecz trzeba wprowadzic to w standard myslenia jak nawyk czyscic zeby lub brac prysznic czesciej niz raz w tygodniu :).

    Joga oczu jest takim samym treningiem jak chodzenie na silownie w celu porawy kondycji po 8 - 10 godzinach za biurkiem.

    zapraszam na zapoznanie sie z tematem głębiej i organizacji zajec w waszych firmach lub szkolach, jesli zależy na kondycji oczu

    Siergiej Litwinow
    Trener fitness oczu
    Akasha sp. z o.o.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest racja, tablety, telefony robią swoje. Można, ale wszystko z umiarem powinno być. Chociaż za moich czasów nie było tylu sprzętów, a wady ja też się nabawiłam . Teraz przynajmniej mam wybór, zamiast okularów wiele osób decyduje się na przykład na takie https://www.twojesoczewki.com/soczewki-kontaktowe-progresywne/6372-air-optix-plus-hydraglyde-multifocal-3-szt.html soczewki. Sama mam taki zamiar, chciałabym odpocząć od okularów.

    OdpowiedzUsuń